... we własnym kraju - mówi dr Leszek Sykulski.

W ubiegłym roku było na Ukrainie wiele zdarzeń wrogich wobec Polski. Wypowiedzi Andrija Melnyka, byłego ambasadora Ukrainy w Niemczech, gloryfikujące zbrodnicze działania Stepana Bandery doprowadziły do jego awansu na wiceministra spraw zagranicznych, a ustawa ukraińskiej Werchownej Rady pozwala na publikowanie znaków nazistowskich.
 
Na Ukrainie dominuje kult Bandery i Szuchewicza, stawiane są ich pomniki, a ulice otrzymują nazwy banderowskich bojowników. Rząd w Warszawie nie protestuje przeciw tym praktykom. Ukraina nie przeprosiła do dzisiaj za ludobójstwo dokonane na Polakach w latach 40-tych.
 
https://www.youtube.com/watch?v=voKi6DO5x-I
 
Czy możemy spodziewać się jakichś pozytywnych rozwiązań po spotkaniu Morawieckiego z premierem Ukrainy Szmychalem? - Nie. Ważne decyzje polityczne nie zapadają ani w Warszawie, ani w Kijowie, lecz w Waszyngtonie. Interesem USA jest, by Polska wspierała militarnie i gospodarczo Ukrainę. Rząd III RP przekazał 'przyjaciołom znad Dniepru' około 500 czołgów, to jest 2/3 stanu sprzed rosyjskiej interwencji.
 
W bieżącym roku nastąpi przekazanie wszystkich Leopardów. Mamy do czynienia z całkowitym rozbrojeniem Polski, podporządkowania naszych interesów interesom obcego państwa, a to jest zdrada stanu.
 
Morawiecki wie, że  jesienią odbędą się wybory, a Polacy mają dość Ukraińców. Spośród nich tylko tysiąc osób uzyskało status uchodźcy, a miliony otrzymały świadczenia socjalne. Naszym kosztem, kosztem inflacji. Jakim prawem otrzymały pomoc? - To nie jest polityka propolska.
 
Polak nie jest gospodarzem we własnym kraju. Niedopuszczalne jest prezentowanie symboliki ukraińskiej - mówi dr Leszek Sykulski. - Gdzie znajduje się granica rozbrajania Polski? - Zakupy nowej broni na 'łapu-capu' dokonywane są nie w interesie Polski, lecz pod naciskiem obcego lobbingu. Skąd ta uległość? Czy wynika ona tylko z podporządkowania amerykańskim interesom? Gdzie jest ABW?
 
Arestowicz, były doradca Zelenskiego, powiedział kiedyś, że polscy decydenci obiecali zapomnieć o Wołyniu. Nie ma na to zgody społecznej. Pamięć historyczna nie jest własnością polityków, lecz kolejnych pokoleń. Brak tej pamięci jest piłowaniem gałęzi, na której się siedzi.
 
Opracował: Zygmunt Białas