20.01.2023. - Mydło z tłuszczu ludzkiego - historia mitu

Zygmunt Białas

Amerykańscy żydzi,...

...,tak często krytykowani za bierność i nieudzielenie pomocy swym współbraciom w Europie Środkowej, byli w obszarze przedstawienia problemu mydła szczególnie aktywni.

Kto z nas, starych i młodych jeszcze, ale nie pierwszej już młodości, który czytał "Medaliony" Zofii Nałkowskiej jako lekturę obowiązkową, nie zadumał się nad strasznym losem żydów, którzy nie tylko byli mordowani przez Niemców, ale w dodatku wytwarzano z nich towary użytkowe typu mydło czy abażury? Mieliśmy 18 lub 19 lat i nie przychodziło nam do głowy, że ofiary mogą też koloryzować, stwarzać mity czy po prostu - świadomie lub nieświadomie - mijać się z prawdą.

O "Medalionach" i roli, jaką spełniła ta książeczka w utrzymaniu powstałego już wcześniej mitu o produkcji mydła z tłuszczu ludzkiego piszę w drugiej części tekstu, przedstawiając wpierw krótko, w miarę chronologicznie, historię powstawania legendy.

Wojenne plotki o tym, jakoby Niemcy produkowali wspomniane mydło, używając zwłok zamordowanych żydów, opierały się na błędnym odszyfrowaniu skrótu RIF, znajdującym się na każdej kostce mydła. RIF odczytywano jako Reines Jüdisches Fett (czysty żydowski tłuszcz), podczas gdy faktycznie RIF był skrótem nazwy instytucji Reichsstelle für Industrielle Fettvesorgung (Ośrodek Przemysłowego Zaopatrzenia Rzeszy w Tłuszcze).



W 1941 roku amerykańskie służby wywiadowcze przedstawiły w tajnym raporcie informację o tym, że w miejscowości Turek wytapiają Niemcy tłuszcz z tysięcy ciał ludzkich, które uprzednio wrzucają do wielkich kotłów. W 1943r. amerykańska prasa doniosła, że "Niemcy używają ciał żydowskich ofiar do wytwarzania mydła i nawozów w zakładach produkcyjnych w Siedlcach na terenie okupowanej Polski".

Amerykańscy żydzi, tak często krytykowani za bierność i nieudzielenie pomocy swym współbraciom w Europie Środkowej, byli w obszarze przedstawienia problemu mydła szczególnie aktywni. Ówczesny przywódca Światowego Kongresy Żydów Stephen Wise oświadczył w 1942 roku, że zwłoki żydów były materiałem do produkcji mydła, kleju i nawozów. Niemieckie zakłady produkcyjne miały płacić 50 marek za każde zwłoki.. Na licznych wiecach antywojennych żydowscy liderzy pokazywali tłumom osławioną kostkę mydła.

Potem były liczne wspomnienia więźniów obozów koncentracyjnych i mieszkańców gett. Jeden z nich pisał na przykład: "Niemcy dawali nam w getcie kostki mydła z napisem RIF. Myliśmy się czymś, co było wytworzone z ciała i kości naszych drogich współplemieńców", zaś Ilia Ehrenburg wspominał: "Trzymałem w ręku kostkę mydła z napisem RIF - ów zagęszczony czysty żydowski tłuszcz, wytworzony ze zwłok ludzi, którzy zostali zamordowani przez Niemców".

Mydło RIF doczekało się niespodziewanej "sławy" i honorów. Po wojnie żydzi grzebali uroczyście kostki tegoż mydła jako zawierające materialne ślady zamordowanych przez Niemców. Inne zaś egzemplarze znalazły się w wielu muzeach holocaustu w Izraelu i wielu innych krajach.

W latach 80-tych przyszło otrzeźwienie i wycofywanie się z tezy o produkcji mydła z tłuszczu ludzkiego. Znaczącą rolę odegrali tu badacze żydowscy. Mark Weber pisał:

"Trudno jest pojąć, iż tak wielu inteligentnych i myślących ludzi mogło dać wiarę owej historii, że Niemcy, choć sprawcy tylu okrucieństw, rozprowadzaliby kostki mydła z cynicznie wytłoczonymi literami, które miałyby oznaczać, iż produkt ten został wytworzony z tłuszczu zwłok mordowanych Żydów. W ten sposób niejako potwierdziliby publicznie stosowanie hańbiącego procederu. Dowodzi to, z jaką bezkrytyczną gotowością mogą być i są akceptowane najbardzie absurdalne historie, związane ze zbrodnią holocaustu".

Wcześniej Gitty Sereny stwierdziła: "Powszechnie zaakceptowana historia o wytwarzaniu mydła i nawozów z ludzkiego tłuszczu została ostatecznie obalona przez uznawamy za wielce wiarygodną instytucję Centralny Urząd do Badania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu".

Dodam tu jeszcze, że w czasie pierwszej wojny światowej, w 1917 roku, pisano w prasie angielskiej o tym, jakoby Niemcy produkowali mydło z ciał poległych żołnierzy. Kłamstwo to zostało sprostowane osiem lat później.


Czy prof. Spanner produkował mydło z tłuszczu ludzkiego

Zbiór opowiadań "Medaliony" Zofii Nałkowskiej stał się lekturą obowiązkową w klasach maturalnych i miał ponad 30 wydań o łącznym nakładzie kilku milionów egzemplarzy. Trzy pokolenia Polaków były karmione fikcją. Legenda o produkcji mydła z tłuszczu ludzkiego przez Niemców przybrała w Polsce swą indywidualną formę, ukształtowaną przez te opowiadańnia wydane w 1946 roku.

Wcześniej, w kwietniu 1945 roku, zaraz po zajęciu Gdańska przez armię radziecką, zainteresowały się nowe władze pomieszczeniami Instytutu Anatomii Akademii Medycznej w Gdańsku i przyjęły hipotezę o produkcji mydła z tłuszczu ludzkiego, produkcję abażurów ze skóry ludzi itp.

Znalazł się świadek Zygmunt Mazur, preparator zatrudniony w Instytucie, który zeznał, iż prof. Rudolf Spanner polecił gromadzić tłuszcz ludzki podczas sekcji zwłok od jesieni 1943 roku. Pierwsza partia mydła miała być wytworzona według receptury uzyskanej od asystentki profesora w lutym 1944 roku.

Kim był prof. Rudolf Spanner? - Tak więc żył w latach 1895 - 1960, był wybitnym patologiem, nominowanym w 1939r. do Nagrody Nobla za badania nad fizjologią nerek. W 1936r. wstąpił do NSDAP, otrzymując legitymację nr 2 733 605 (masowa to była partia!). W 1945r. wyjechał do Halle.

W "Medalionach" przedstawiony jest jako typ spod ciemnej (nazistowskiej? niemieckiej?) gwiazdy: "Spanner chował zawsze trupy na zapas. Bo jak później było za mało tych trupów, więc wtedy musiał brać trupów bez głów".

Główny i w zasadzie jedyny świadek Zygmunt Mazur był folksdojczem. Niewiele o nim wiemy. W książeczce Nałkowskiej jest to "człowiek młody, chudy i blady, o wyraźnych oczach niebieskich, przyprowadzony na badanie z więzienia. (...) Mówi jednak po polsku, tylko z akcentem obcym, cokolwiek grasejując".

W Gdańsku produkowano mydło z tłuszczu ludzkiego

Nazwijmy rzecz po imieniu: Zygmunt Mazur był folksdojczem, więc możemy przypuszczać, że ratował swoją skórę. Nie na wiele mu się to zdało - zmarł na tyfus w lipcu 1945r. w gdańskim szpitalu. Jego zeznania zostały odczytane 19 lutego 1946r. przez oskarżyciela L. N. Smirnowa przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze.

Znajdują się te zeznania w Wikipedii, ale są niekompletne. Mówił Mazur:

"Tłuszcz z ludzkich trupów zbierali Borkmann i Reichert, a ja gotowałem mydło z ciał mężczyzn i kobiet. Sam proces gotowania zajmował od trzech do siedmiu dni. W czasie tej produkcji, w której uczestniczyłem osobiście, wytworzono ponad 25 kg mydła; poszło na to około 70 do 80 ludzkiego tłuszczu, zebranego z około 400 trupów. Gotowe mydło oddawaliśmy prof. Spannerowi, który je przechowywał. (...) Tak samo jak ludzki tłuszcz, prof. Spanner polecił nam zbierać ludzką skórę. (...) Wykończone skóry były pakowane w skrzynie i używane do nieznanych mi celów".

Sędziowie Trybunału w Norymberdze nie podjęli działań wobec prof. Spannera, który jednak w maju 1947r. został zatrzymany w Hamburgu pod zarzutem popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości. Proces sądowy zakończył się umorzeniem w lipcu 1948r. ze względu na brak dowodów, i zarazem pozytywnym wynikiem w postępowaniu denazyfikacyjnym.

Prof. Rudolf Spanner zmarł w 1960r. w Kolonii. Do końca życia pracował jako lekarz. Można by sądzić, że w 1948 roku powinna zakończyć się historia ponurego mitu. Życie jednak nie przynosi na ogół prostych rozwiązań.


IPN podtrzymał mit o produkcji mydła z tłuszczu ludzkiego

W 2000r. na wniosek Mniejszości Niemieckiej w Gdańsku postanowił IPN zbadać ponownie sprawę. Jakie były wyniki sześcioletniego śledztwa? - Do 2005r. na budynku prosektorium Instytutu Anatomii Akademii Medycznej w Gdańsku znajdowała się tablica informująca:

"W tym gmachu faszyści niemieccy w latach II wojny światowej popełnili zbrodnię przeciw ludzkości, używając zwłok więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof jako surowca do fabrykacji mydła. Ludzie ludziom zgotowali ten los".

Związek Mniejszości Niemieckiej w Gdańsku domagał się usunięcia powyższej tablicy, co też wykonano przy okazji remontu budynku w 2005 roku. Na wniosek tejże mniejszości wznowił Instytut Pamięci Narodowej (IPN) śledztwo w sprawie ewentualnej produkcji mydła w Instytucie Anatomii przez prof. Rudolfa Spannera.

W piśmie z 29.04.2004r., napisanym przez prokuratora Macieja Schulza, poznajemy historię śledztwa od 1945r. do czasów współczesnych. Prokurator pisze m.in. o piśmie otrzymanym z Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu:

"Do odpowiedzi dołączono obszerny materiał zawierający odpisy dowodów i dokumentów dotyczących tego zdarzenia zgromadzony przez władze niemieckie. Centrala w Ludwigsburgu po analizie tej dokumentacji stwierdziła, iż nie daje on wystarczających podstaw do jednoznacznego uznania, że w Instytucie Anatomii produkowano 'mydło' z tłuszczu ludzkiego".

Przytoczmy istotny fragment z analizy prok. Schulza:

"Jedna z przekazanych w ostatnim czasie Oddziałowej Komisji w Gdańsku kostek różni się od pozostałych barwą, kształtem i brakiem oznakowania. Podjęte czynności uprawdopodobniły tezę, iż mogło ono zostać zabrane przez jednego z pracowników technicznych Akademii Medycznej podczas porządkowania jej pomieszczeń po zakończeniu II wojny światowej. Najlepszą i powszechnie stosowaną metodą identyfikacji pochodzenia substancji – śladów biologicznych jest badanie kodu DNA, dlatego wykorzystano ją do badania próbek. W przypadku jednak mydeł z uwagi na technologię ich produkcji łańcuchy DNA ulegają zniszczeniu i jest ona bezużyteczna. Jedynie zastosowanie metody chromatografii gazowej umożliwi analizę kwasów tłuszczowych i identyfikację tłuszczu. Warunkiem jednak ich przeprowadzenia jest posiadanie przez badacza odpowiedniego materiału porównawczego. Ustalono, iż nawet Laboratorium FBI w Stanach Zjednoczonych nie jest przygotowane do wydawania tego typu ekspertyz. Znaleziono jednak w Polsce laboratorium i biegłego specjalizującego się w identyfikacji kwasów tłuszczowych, który podjął się przeprowadzenia badań i wydania opinii. Wstępne wyniki prac potwierdziły skuteczność tej metody".

Tym ekspertem, bardziej biegłym od amerykańskiego FBI, był prof. Andrzej Stołyhwo. I w końcu na podstawie jednego mydła nieznanego pochodzenia, wbrew badaniom poważnych, w tym żydowskich, historyków, wydał IPN opinię, iż "potwierdziły się przypuszczenia, dotyczące eksperymentów z produkcją mydła. (...) Pod koniec wojny wyprodukowano w Gdańsku co najmniej kilkanaście kilogramów mydła z ludzkiego tłuszczu".

W 2007r. na ścianie budynku Akademii Medycznej w Gdańsku, umieszczono, tym razem w czterech językach, tablicę z następującą treścią: "W tym gmachu faszyści niemieccy w latach II wojny światowej używali zwłok ofiar zbrodni przeciwko ludzkości, osób straconych w więzieniu w Królewcu i Gdańsku, pacjentów okręgowego zakładu zdrowotno-opiekuńczego w Kocborowie i więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof jako surowca do produkcji mydła. Ludzie ludziom zgotowali ten los".

Mit o produkcji mydła z tłuszczu ludzkiego nie może być tak nagle skasowany. Mętna opinia IPN-u pozwala na następujące sformułowania:

--- "IPN potwierdza: Naziści robili mydło z ludzi" (dziennik.pl);

--- "IPN: Ze zwłok ludzkich produkowano mydło" (rmf24.pl);

--- "Spanner nie był ludobójcą, tylko hieną" (uchodzący za pisarza Paweł Huelle);

--- "Działalność Spannera jest jedną z najczarniejszych kart II wojny światowej" (prof. Witold Kulesza).

I tak dalej... Ci, którzy tak twierdzą, nie widzą lub nie chcą widzieć, jak kruche czy fałszywe są dowody. Nie dostrzegają też, że te "co najmniej kilkanaście kilogramów mydła" (według świadka Zygmunta Mazura ponad 25 kg) są wystarczająco niepoważne w obliczu faktycznych zbrodni, dokonanych przez nazistowskie Niemcy.

Napisał w 2014 roku: Zygmunt Białas

4.12

liczba ocen: 17