Prezydent Władimir Putin zarządził odwołanie szturmu na fabrykę Azowstal w Mariupolu.

Ten szturm kosztowałby wiele istnień ludzkich, także po stronie rosyjskiej. Zdaje się to być logiczne, ale łże-media twierdzą, że decyzja ta jest wynikiem słabości Rosji.
 
Jest faktem, że gdzie jest wojna, tam (na ogół) uciśniona jest prawda. Jest propaganda. Zainteresowani przebiegiem działań wojennych muszą - na podstawie swej dotychczasowej wiedzy - sami orzec, czy jest to prawdziwy materiał czy zmanipulowany.
 
W tej wojnie ginie też ludność cywilna. Mainstream, opierający się tylko na informacjach strony ukraińskiej, przekonuje nas, że to "żołdacy mordercy" Putina zabijają mieszkańców, którzy zresztą w większości są rosyjskojęzyczni i przychylni Rosjanom.
 
Warto zerknąć na stronę młodej (i ładnej) rosyjsko-niemieckiej dziewczyny, która jest tam na miejscu, rozmawia z ludźmi. No przecież to nie propaganda, Link:
 
 
Blog prowadzony jest w języku rosyjskim, niemieckim i częściowo angielskim. Koresponduje z jej obserwacjami i uwagami tekst Thomasa Röpera, link:
 
https://www.anti-spiegel.ru/2022/ungewollte-bestaetigung-im-spiegel-ukrainische-armee-nutzt-zivilisten-als-menschliche-schutzschilde/
 
W czasie mojej wizyty w Mariupolu wielu cywilów opowiadało mi, że tygodniami musieli przetrwać w piwnicach swoich domów, a armia ukraińska i bojownicy neonazistowskiego batalionu Azow nie wypuszczali ich, ukrywając się w mieszkaniach cywilów i stamtąd walcząc z armią rosyjską. Takie działanie jest zbrodnią wojenną. I właśnie te działania armii ukraińskiej utrudniają życie armii rosyjskiej. Rosjanie chcą oszczędzić ludność cywilną - nawet jeśli zachodnie media twierdzą coś przeciwnego.

Gdyby nie było tam cywilów, armia rosyjska mogłaby w razie potrzeby zburzyć domy przy użyciu ciężkiej broni i w ten sposób osiągnąć szybkie sukcesy. Jednak ze względu na działania strony ukraińskiej Rosjanie są zmuszeni do zdobywania miast w trudnych walkach dom po domu. Polega to na użyciu czołgów i piechoty, przy czym czołgi ostrzeliwują odkryte siły ukraińskie znajdujące się w domach. W trakcie akcji domy ulegają uszkodzeniu i zapalają się, ale nie zawalają się, ratując życie cywilom znajdującym się w piwnicach.

Sam widziałem to w Mariupolu: Praktycznie żaden dom w mieście nie pozostał niezniszczony, prawie wszystkie wieżowce są wypalone, ale nadal stoją. Potwierdzili mi to również inni. Udało mi się porozmawiać z ludźmi, którzy właśnie uciekli ze swoich piwnic. Opowiadali mi nie tylko o tym, że Ukraińcy nie chcieli ich wypuścić z piwnic, ale że żołnierze ukraińscy strzelali nawet specjalnie do cywilów, którzy mimo wszystko próbowali wyjść z piwnic i uciec z terenów objętych walkami.
 
Opracował: Zygmunt Białas